Jedna gwiazda, jedna ciemność
Jeden księżyc na ciemnym niebie,
Wokół mgła, mglista zwiewność
Boże, jak mi brakuje dziś ciebie.
Skały ciche, rozmodlone
Wilgoć wokół i mech napęczniały
Moje usta takie spragnione,
Mogłyby się przytulić do skały.
Psy skowyczą i wiatr szumi
Coraz ciemniej, wilgotniej i mgliściej,
O parapet walą krople,
Wściekły obcas rozdeptuje liście.
A ja myślę wciąż o tobie
I ogień w swym sercu rozniecam,
Widzę księżyc, mgłę i gwiazdy,
Mgła i wilgoć tak mnie podnieca.
A tu nic, tylko skały i mech napęczniały,
Moje usta takie spragnione,
nie wiadomo czego by chciały
krwi czy ognia – czy wody święconej.